Wisła Szczucin

Jak to było..

Wspomnienia Artura Kozy z gry w Wiśle Szczucin w sezonie 2002/03 i nie tylko...

Na początku lipca w Tarnowie na ulicy Elektrycznej odbyło się zebranie piłkarzy i członków zarządu klubu sportowego Tamel.
Jak się okazało było to jak dotychczas ostatnie zebranie.
Drużyna seniorów została rozwiązana a zawodnicy byli zmuszeni poszukać sobie innych pracodawców. Większość zawodników chciała zagrać blisko miejsca swojego zamieszkania, czyli w Tarnowie.
Tak więc 5 piłkarzy poszło do Tarnovii, a 3 do Metalu.

Reszta byłej drużyny Tamelu szukała swojego miejsca w niższych klasach rozgrywkowych. Kilku z nas, w tym także ja i Paweł Żaba trenowaliśmy w klubie z Gosławic. Początkowo się wydawało, że zostaniemy tam co najmniej przez pół roku, lecz nasz macierzysty klub wystawił za nas cenę zaporową i klubu z Gosławic nie stać było na zapłacenie za nas takiej kwoty.
 
Tak więc zaczęliśmy ponownie szukać klubu z tą tylko różnicą, że czasu było coraz mniej do rozpoczęcia rozgrywek. Paweł zaczął trenować na Metalu, a ja w Jutrzence Wierzchosławice. I gdy się już wydawało że zostaniemy w tych drużynach to dość nieoczekiwanie do Pawła zadzwonił trener Jurek Smaś i prezes Rafał Kościelniak z propozycją dla nas.

Początkowo wahaliśmy się czy nie jest za daleko i zastanawialiśmy się ile czasu będziemy musieli poświęcić na trening, ale czas naglił a my musieliśmy się zdecydować, więc postanowiliśmy spróbować. Przyjechaliśmy na sparing z Proszowianką, zagraliśmy i Jurek stwierdził, że pasujemy do jego koncepcji gry. Następnie po krótkiej rozmowie i ustaleniu warunków przejścia z prezesami: Jackiem Czaplą i Rafałem Kościelniakiem, czekaliśmy czy zainteresowane kluby się dogadają. Na całe szczęście po kilku wizytach w Tarnowie kluby doszły do porozumienia a my zostaliśmy pełnomocnymi piłkarzami Wisły Szczucin.

Przechodząc do innego klubu, gdzie nie znaliśmy nikogo, początkowo zastanawialiśmy się z Pawłem jaka jest tutaj atmosfera w drużynie, jak w ogóle nas przyjmą piłkarze i kibice, oraz jakie wyniki będziemy osiągać z tą drużyną. Wszyscy zaprzyjaźnieni piłkarze z Tarnowa pytali się nas czy dobrze zastanowiliśmy się nad decyzją gry w Szczucinie bo jednak odległość jest spora, a w ciągu tygodnia trzeba trenować... Ale kto nie ryzykuje ten nie zyskuje, a poza tym wiedzieliśmy, że w poprzednich sezonach Wisła była w czołówce tabeli, więc spodziewaliśmy się dobrej współpracy na murawie. Ponieważ nie znaliśmy wcześniej stylu gry Wisły i nie wiedzieliśmy też początkowo jakie umiejętności posiadają poszczególni zawodnicy to musieliśmy poznać się bliżej i nie tylko na boisku ale także poza nim. Jak się okazało nasza wspólna integracja nie trwała długo, gdyż kolektyw i klimat w drużynie był już wcześniej, a my tylko wkomponowaliśmy się w drużynę.

Skoro atmosfera w drużynie była świetna to czekaliśmy tylko na wyniki. Początek sezonu nie był najlepszy bo jeszcze się "docieraliśmy" na boisku, więc po 3 meczach zgromadziliśmy tylko 3 punkty! Jednakże dalsze efekty były zaskakująco dobre. W lidze przez 9 kolejek nie przegraliśmy meczu, a tylko jeden z nich zremisowaliśmy (zatrzymaliśmy dopiero na Tuchovii), a w pucharze wyeliminowaliśmy kolejno: trzecioligową Unię Tarnów i czwartoligową Wolanię Wola Rzędzińska. Na wiosnę dołączyli do nas kolejni zawodnicy: Łukasz Bielaszka i Jurek Micek z Avy Grądy, oraz Michał Gądek ze Stali Mielec (wcześniej Wisła Kraków).
Z tym pierwszym znałem się wcześniej ponieważ mieszkamy niedaleko siebie. Po tych wzmocnieniach wygraliśmy wszystkie mecze, aż do 28 kolejki gdy ponownie przyszło się nam zmierzyć z drużyną z Tuchowa, a w finale pucharu Polski przegraliśmy dopiero w rzutach karnych z liderem IV ligi BKS Bochnią.
W meczu z Dunajcem Zakliczyn doznałem kontuzji stawu kolanowego i ostatnie 6 spotkań musiałem niestety oglądać z trybun.

Podsumowując ten okres to jestem bardzo zadowolony zarówno jako piłkarz jak i człowiek, ponieważ wywalczyliśmy awans do IV ligi, a w pucharze Polski doszliśmy do finału, a z drugiej strony poznałem i zaprzyjaźniłem się z wieloma ludźmi w Szczucinie.

Teraz kończy się sezon i otwiera się okienko transferowe, a ja z Pawłem jestem dalej zawodnikiem tarnowskiego Tamelu. Być może po kolejnych rozmowach z prezesem Tamelu zostaniemy w Szczucinie na dłużej.

Kończąc swoją wypowiedź chciałbym zaznaczyć, że nawet jak kiedyś z Pawłem odejdziemy z Wisły to i tak sercem będziemy blisko niej i Szczucina.

Artur Koza - zawodnik Wisły Szczucin


Copyright © 1998-2024 Wisła Szczucin. Wszystkie prawa zastrzeżone. Admin.