Wisła Szczucin

Wspomnień czar - finał PP Wisła - BKS

Mecz wygrany karne przegrane spotkanie w Mikołajowicach dnia 8 maja 2003 roku.

Finał Pucharu Polski Tarnowskiego rozegrany w Mikołajowicach zapowiadał się bardzo ciężko dla piłkarzy Wisły Szczucin. BKS w końcu to lider IV ligi z dużymi ambicjami na grę w III lidze. Jak się okazało "diabeł" nie taki straszny jak go malują. Piłkarze ze Szczucina zagrali bardzo dobre spotkanie mimo to nie wygrali tego meczu. Zawiodła skuteczność.

Początek pierwszej połowy to wzajemne badanie sił. Po tym "otwarciu" wiślacy zrozumieli, że piłkarze z Bochni nie są drużyną poza ich zasięgiem i zaczęli konstruować coraz bardziej ofensywne akcje. Już w 12 minucie przed znakomitą sytuacją na strzelenie bramki znalazł się Paweł Żaba, lecz jego strzał zdołał sparować bramkarz BKS-u. Wisła dalej atakowała. Kolejną idealną sytuacje w 19 min. zmarnował Krzysztof Będkowski chybiając minimalnie obok bramki. W 24 minucie bramka musiała już paść na 12 metrze znalazł się przez nikogo nie atakowany Jerzy Smaś, przed sobą miał tylko Szarę, uspokoił piłkę, przystanął, przymierzył i.... przestrzelił. Bramki nadal nie było, Wisła nadal atakowała. Wreszcie w 38 min. kolejny atak z lewej strony wyprowadził Witold Smaś i bardzo dokładnym i długim podaniem przerzucił idealnie piłkę do Bielaszki, który bez namysłu uderzył po ziemi i Szara musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Wiślacy nie zamierzali jednak poprzestać w pierwszej połowie na zdobyciu jednej bramki. Od razu nacisnęli drużynę bocheńskiego. W 40 minucie Michał Gądek precyzyjnie dogrywa do Pawła Żaby, który będąc sam na sam minimalnie pudłuje. Dwie minuty później w dogodnej sytuacji znalazł się ponownie Jerzy Smaś, ale jego strzał broni Szara. Należy zauważyć, iż w pierwszej połowie BKS stworzył tylko jedną groźną sytuacje, którą bez trudu wyłapał szczuciński bramkarz. Natomiast Wisła w pierwszych trzech kwadransach sytuacji bramkowych miała w sumie ponad 10. Oprócz Żaby, K.Bedkowskiego, J.Smasia szansę na zdobycie bramek zaprzepaścili M.Gądek, Bielaszka, Koza, J.Bedkowski.

Początek drugiej połowy meczu to lekka przewaga BKS-u. Wisła głęboko cofnięta próbowała wyprowadzać kontrataki i po stracie w "kontrze" w 59 minucie przewagę liczebną osiągnęli piłkarze z Bochni. Leśniak płasko dośrodkowywał w pole karne a J.Smaś zbyt krótko wybił piłkę i w konsekwencji idealnie nagrał ją Popieli, który mocnym strzałem w długi róg doprowadza do remisu. Po stracie bramki drużyna Wisły ponownie ostro zaatakowała.

Jeszcze w 60 min. akcja Michała Gądka z Krzysztofem Będkowskim została powstrzymana, ale w 63 w środku pola Koza o grywa pomocnika, BKS-u w śmieszny sposób i podaje do Żaby, który mija trzech obrońców bocheńskiego i strzela obok bezradnego Szary. 2-1 dla Wisły Szczucin. Po tej bramce można się było spodziewać jakiegoś szturmu bocheńskiego, ale to właśnie Wisła przejęła na dłuższy czas inicjatywę. Stworzyły się kolejne sytuacje na podwyższenie wyniku. Bardzo aktywny Gądek raz po raz inicjował ataki, ale swoich szans na zdobycie bramek nie wykorzystali J.Smaś, K. Będkowski, Żaba, Koza. Nawet stoper Nowakowski próbował zaskoczyć bramkarza BKS-u. Nie znaczy wcale, że drużyna z Bochni w drugiej połowie tylko się broniła, kilkakrotnie "zakotłowało" się na polu karnym szczucinian, ale piłka albo mijała bramkę albo skutecznie interweniowała formacja obronna Wisły. Nadeszła w końcu 85 minuta meczu, dotąd wyśmienicie sędziujący M.Migduła wraz z liniowym puścił ewidentnego 3 metrowego spalonego, a Policht lekkim lobem doprowadza ponownie do remisu. Nie popisał się w tej sytuacji bramkarz Wisły. Ostatnie pięć minut nalały już wyłącznie do Wisły, która przeprowadziła jeszcze 3 bardzo groźne akcje. Najpierw duet napastników Żaba - K.Będkowski, strzela ten ostatni i broni Szara. Później M.Gądek świetnie zagrywa do J.Smasia a ten pudłuje z 14 metrów. Wreszcie po prostopadłym dośrodkowaniu Kowala przed szansą staje Witold Smaś, który zamiast mocno strzelać próbuje lobować bramkarza BKS-u i piłka minimalnie mija poprzeczkę.

Tak, więc nadszedł czas na dogrywkę. Po krótkiej przerwie rozpoczyna BKS. Początkowo spokojna gra uśpiła chyba drużynę ze Szczucina. W 100 minucie Pączek podaje do Burasa, który przedłuża do Polichta a ten (będąc na ewidentnym spalonym, drugi w tym meczu tego typu błąd sędziego) strzela z pół metra bramkę na 2-3. Gdy już się wydawało, że Wisła drugą połowę dogrywki rozpocznie ze stratą jednej bramki, idealnie Michała Gądka obsłużył Kowal. Pomocnik ze Szczucina długo się nie namyślając potężnie uderzył z 10 metrów w samo "okienko" bliższego sobie słupka i zrobiło się 3-3.

W drugiej połowie dogrywki gra była wyrównana, może z lekkim wskazaniem na szczucinian, ale akcje obu stron kończyły się niecelnymi strzałami, na bramkarzach lub na formacjach obronnych przeciwników. Wyjątkiem od tej zasady mogły być akcje Gądka, który raz po raz albo dogrywał do Żaby i K.Bedkowskiego albo sam próbował szczęścia w strzałach. W ostatniej minucie dogrywki wyśmienitą okazję miał świeży rezerwowy Obara, jego soczysty strzał z 18 metrów obronił Szara.

Koniec dogrywki i ponownie remis... Nadszedł czas na karne. Karne, które lepiej wykonywali piłkarze BKS-u i to oni wygrali finał Pucharu Polski na szczeblu okręgu. Niemniej jednak należy pochwalić całą drużynę Wisły za wysoki poziom gry jaki zaprezentowali w Mikołajowicach.

Po meczu obie jedenastki otrzymały puchary i pamiątkowe dyplomy. Licznie zgromadzeni kibice i działacze z różnych regionalnych związków piłkarskich jak i ze szczebla centralnego PZPN długo zastanawiali się jak to się stało, że Wisła z taką grą nie wygrała tego spotkania. Ale na tym polega piłka, że najważniejsze są bramki. Niemniej jednak postawa szczucińskich piłkarzy w tym meczu to bardzo dobry prognostyk, jeśli chodzi o grę w przyszłym sezonie szczucinian w IV lidze. Przecież dominowali przez cały niemal mecz z liderem IV ligi, który walczy o występy w III lidze małopolskiej. Należy również przypomnieć, iż w tej edycji Pucharu Polski Wisła Szczucin pokonała między innymi Wolanię Wola Rzędzińska (IV liga), jak i również III ligową Unię Tarnów. Występ szczucinian w finale na szczeblu okręgu to historyczne osiągniecie. Jeszcze nigdy dotąd Wisłą nie zagrała tak wysoko w Pucharze Polski.

Może za rok. Teraz Wisłę czeka IV liga awans jest na wyciągnięcie ręki i będzie to powrót do grona IV ligowców po prawie 30 latach.

Autor: Rafał Kościelniak


Copyright © 1998-2024 Wisła Szczucin. Wszystkie prawa zastrzeżone. Admin.