Władysław Wójcik, kierownik drużyny BKS-u:
- Było to spotkanie o dwóch różnych obliczach. Do przerwy mieliśmy w nim więcej z gry i zespół prezentował dobrze poukładaną piłkę. Co prawda nie jesteśmy potęgą strzelecką, ale udało nam się zdobyć jedną bramkę, która jak się później okazało dała nam zwycięstwo. W drugiej połowie, a zwłaszcza w jej końcówce, po kontuzjach Puki i Goryczki w naszych poczynaniach widoczny był bałagan w środku pola, na szczęście udało nam się dowieźć zwycięstwo do końcowego gwizdka. Nie ukrywam jednak, że gra w tej odsłonie toczyła się pod dyktando Wisły. Z drugiej strony my także wyszliśmy dwa czy trzy razy z groźnymi kontrami, których nie udało się nam jednak sfinalizować zdobyciem bramki. Jeśli miałbym pokusić się o krótkie podsumowanie naszej postawy w tym meczu, powiedziałbym, że trzy punkty cieszą, ale gra nie za bardzo.

Jerzy Smaś, trener Wisły:
- Pierwsza połowa toczyła się przy zdecydowanej przewadze gospodarzy. "Przespaliśmy" zupełnie początkowe 25 minut, co skończyło się dla nas utratą bramki. Po zmianie stron to już my dyktowaliśmy warunki, nie potrafiliśmy jednak wykorzystać kilku stworzonych przez nas dogodnych sytuacji bramkowych. Inna sprawa, że BKS też miał kilka okazji, dlatego uważam, że w meczu tym najsprawiedliwszym wynikiem byłby remis. Skończyło się jednak tak, a nie inaczej i musimy się z tym pogodzić. Nie gramy jeszcze tak, jak powinniśmy, dlatego trudno po tym spotkaniu wyróżnić kogoś indywidualnie. Muszę jednak podkreślić, że trochę lepiej niż do tej pory zagraliśmy w obronie, nieźle w bramce spisywał się również Bebel.

Bocheński

Wisła

07.09.2003
Bochnia
1:0 (1:0)