Wisła Szczucin
LUKS Skrzyszów - Wisła Szczucin Zdjęcia

Wypowiedzi

Henryk Świerczek (blog "Z płyty boiska"):
Dosyć nietypowo, bo w dzisiejszy popołudniowy piątek umówiły się na ligowy mecz zespoły LUKS Skrzyszów oraz Wisła Szczucin. To dobra pora, więc skorzystałem z okazji i udałem się na te ciekawie zapowiadające się zawody. Przecież LUKS Skrzyszów doskonale sobie radzi w obecnej rundzie, a ich przeciwnik to zawsze groźna dla każdego drużyna. Jedynym problemem może być dla zawodników obu zespołów upalna wręcz aura. Liczyłem na ciekawe zawody i to były bardzo ciekawe zawody. Wynik 4:4, trzy czerwone kartki, żółtych się nie doliczyłem. Czego kibic może chcieć więcej. Z remisu mogą cieszyć się tylko i wyłącznie goście, bo tak szczerze mówiąc nawet na niego nie zasłużyli. W pierwszej połowie trener gości krzyknął do swoich zawodników "tego nie da się oglądać". Bardzo trafne spostrzeżenie. Gospodarze prowadzili 3:1 i nic nie zapowiadało jakichś radykalnych zmian, do momentu, w którym bramkarz gospodarzy popełnił szkolny błąd (dzisiaj to nie był jego dzień) i zrobiło się 3:2. Goście poszli za ciosem i wyrównali by po chwili wyjść na prowadzenie. Na szczęście gospodarze zdołali wyrównać. Piszę na szczęście, bo przegrana byłaby bardzo niesprawiedliwa.

Jak już wspomniałem sędzia ukarał trzech zawodników czerwonymi kartonikami, wielu innych żółtymi i było to po części spowodowane zbyt ostrą grą i słownymi utarczkami z arbitrem i między zawodnikami. Z czystym sumieniem mogę napisać, że nie był to również najlepszy dzień dla arbitra tego spotkania. Znacznie przyczynił się do podwyższenia i tak już wysokiej temperatury. To młody arbiter i musi się jeszcze sporo nauczyć. Ekspertom z dziedziny sędziowania mogę powiedzieć, że nie jest sztuką poprowadzić mecz, w którym można się czasami zdrzemnąć. Taki mecz to i ja wyjdę i w lakierkach posędziuję. Znałem osobiście sędziego, który prowadził mecz nie opuszczając środkowego koła boiska. W takim meczu jak dzisiaj widać charakter i umiejętności sędziego. Mam nadzieję, że młody arbiter wyciągnie właściwe wnioski, przyjmie wszelkie uwagi i będzie już tylko lepiej. Koniec końcem kibice mogli dzisiaj obejrzeć naprawdę ciekawe i emocjonujące piłkarskie widowisko. Gratulacje dla obu zespołów.

Zapowiedź meczu

Już w piątek Wisła otwiera 4 kolejkę.


Skrzyszów

Wisła

21.08.2020 (piątek),
godz. 18.00, Skrzyszów
4:4 (3:1)

Bramki:
0-1 Kamil Dynak 30 - karny
1-1 Bartłomiej Mądel 39
2-1 Jarosław Stańczyk 43 - karny
3-1 Bartłomiej Mądel 45+2
3-2 Bernard Patryjak 64
3-3 Kamil Dynak 79
3-4 Przemysław Krupa 82
4-4 Bartłomiej Krużel 87

Sędziował: Bartłomiej Stepek (Tarnów)
Żółte kartki: Bochman, Stańczyk, Krużel - Kołton, Dernoga, Dynak dwie, Trójniak dwie, Wołoszyn
Czerwone kartki: Podlasiewicz (Skrzyszów, 92 min - obustronne uderzenie głową w głowę przeciwnika) - Trójniak (Wisła, 85 min - konsekwencja dwóch żółtych kartek), Dernoga (Wisła, 92 min - obustronne uderzenie głową w głowę przeciwnika), Dynak (Wisła, 90+3 min - konsekwencja dwóch żółtych kartek)
Widzów: 100

Skrzyszów: 94-Kamil Bochman - 77- Artur Bobrowski, 27-Bartłomiej Krużel, 21-Krzysztof Majerczyk, 95-Dominik Gorczyca - 10-Jarosław Stańczyk, 97-Bartłomiej Mądel, 19-Bartłomiej Proszowski (90-Kamil Zabawa), 99-Bartosz Podlasiewicz - 7-Krystian Kozioł, 11-Dominik Świerczek (62 20-Marcin Gąsior).
Trener: Rafał Jasiak.

Wisła: 96-Grzegorz Irla - 5-Adam Gmyr (64 70-Przemysław Krupa), 4-Kamil Dynak, 14-Rafał Strycharz, 18-Marek Trójniak - 3-Sławomir Chrabąszcz (40 16-Damian Giza), 17-Stanisław Dernoga, 10-Szczepan Kołton, 11-Bernard Patryjak (73 19-Bartosz Wróbel) - 7-Jakub Nytko, 9-Konrad Wołoszyn.
Trener: Jarosław Będkowski.


Komentarz

Działo się! W Skrzyszowie na brak emocji nie można było narzekać. Hokejowy wynik mówi sam za siebie, a innych - niegolowych sytuacji - również nie brakowało. Sędzia spotkania pokazał aż dziesięć żółtych kartek i cztery (!) czerwone (choć nie do końca... - o tym poniżej). Po pierwszej połowie LUKS Skrzyszów prowadził 3:1, ale Wisła po przerwie pokazała charakter i w 82 min wyszła na 3:4! Ostatecznie gospodarze zdołali jeszcze wyrównać, a końcówka meczu to prawdziwa karuzela wydarzeń, która chyba każdego wprowadziła w perturbacje. Zacznijmy jednak wszystko od początku.

LUKS Skrzyszów po koronawirusowym półsezonie 2019/20 liderował w tarnowskiej A klasie i tym samy po roku przerwy wrócił na V ligowy szczebel. Generalnie drużyna ze Skrzyszowa w swojej najnowszej historii przeplatała okręgówkę z A klasą.

Beniaminek ze Skrzyszowa początek rozgrywek 2020/21 może zdecydowanie uznać za udany, bo zaliczył dwa zwycięstwa i remis. Wisła więc pojechała do Skrzyszowa zmierzyć się z rywalem trochę nieobliczalnym. Na dodatek ze składu naszej drużyny wypadł Radosław Łachut (kontuzja kostki po meczu z Gromnikiem) oraz Łukasz Łabuz czy młodzieżowiec Bartłomiej Chrabąszcz (obaj praca).

1 min - Mecz się rozpoczyna. Upalna pogoda, termometr pokazuje 30 stopni. Jednak od początku tempo spotkania jest naprawdę dobre. Przewagę mają gospodarze, którzy lepiej weszli w mecz.

7 min - Mimo to, to Wisła stwarza pierwsza groźną sytuacje podbramkową. Dośrodkowuje Stanisław Dernoga, a z okolic 5 metra główkuje Konrad Wołoszyn. Jednak broni Kamil Bochman, a dobitka Marka Trójniaka jest niecelna.

Skrzyszów atakuje, ale nic konkretnego z tego nie wychodzi.

25 min - Dopiero z rzutu wolnego z około 20 metrów uderza Dominik Gorczyca, co sprawia duże problemy Grzegorzowi Irli, jednak udaje mu się to obronić. Chwilę później ponownie wychodzi czysto z opresji, gdy Dominik Świerczek główkował z 5 metra.

30 min - Wiślacy rzadziej, ale jak już, to konkretniej atakują bramkę przeciwnika. Do dobrej sytuacji główkowej dochodzi Bernard Patryjak, którego fauluje bramkarz Skrzyszowa. Trzeciego karnego z rzędu w tym sezonie na gola zamienia nieomylny Kamil Dynak i mamy 0:1!

Końcówka pierwszej połowy to już spektakl gospodarzy, którzy w niespełna dziesięć minut strzelają nam trzy gole...

39 min - 1:1. Krystian Kozioł uderza z dystansu, a futbolówka trafia w słupek bramki. Jednak piłkę przejmuję Bartłomiej Mądel i jego poprawka jest już celna, choć zanim piłka wpadła do sieci, to odbiła się od dwóch słupków.

43 min - 2:1. W polu karnym fauluje Stanisław Dernoga. Karnego na gola zamienia kapitan drużyny - Jarosław Stańczyk.

45+2 min - 3:1! Dominik Gorczyca huknął w poprzeczkę bramki, a z dobitką pospieszył Bartłomiej Mądel.

Po przerwie LUKS Skrzyszów nie zwalnia. I tylko świetna dyspozycja Grzegorza Irli ratuje nas od utraty kolejnych bramek. A to - klasycznie - się zemściło.

64 min - Konrad Wołoszyn uderza z dystansu i niby niegroźny strzał sprawia dużo problemów Kamilowi Bochmanowi, który "wypluwa" piłkę przed siebie, a to przytomne wykorzystuje Bernard Patryjak, który skutecznie dobija i mamy kontakt!

Wisła dostała wiatru w żagle i wynik spotkania nadal zostawał sprawą otwartą. Jak się później okazało - otwartą na oścież!

79 min - Rzut wolny tuż zza szesnastki. Do piłki podchodzi Kamil Dynak i trafia w samo okienko bramki - 3:3!

82 min - Ponownie wolny dla Wisły i znów Dynak. Tym razem miękko dośrodkowuje w pole karne, a tam Jakub Nytko główką zgrywa do Przemysława Krupy, który bez zastanowienia uderza z woleja i mamy 3:4!

Emocje sięgnęły apogeum, a to jeszcze nie był koniec! Młody sędzia spotkania, który kartkami strzelał jak z karabinu maszynowego, w 83 i 85 min zdążył pokazać dwie żółte kartki i w konsekwencji czerwoną Markowi Trójniakowi i w efekcie musieliśmy grać w osłabieniu. A gospodarze potrafili to wykorzystać...

87 min - mamy 4:4! Dośrodkowanie w pole karne, a z główki gola ładuje Bartłomiej Krużel.

Niestety, ponury spektakl sędziego głównego trwał do samego końca. W 90+2 min pokazał bezpośrednio czerwoną kartkę dla Bartosza Podlasiewicza i Stanisława Dernogi. O ile zachowanie tego pierwszego (wycięcie równo z trawą naszego zawodnika plus późniejsza agresja do niego) bez dwóch zdań było na czerwień, to przeciw reakcja naszego kapitana na takie zachowanie chyba nie zasługiwało na takie samo wymierzenie kary (od tego będziemy się jeszcze odwoływać).

Żeby było śmieszniej, to w 90+3 min drugą żółtą kartką został obdarowany jeszcze Kamil Dynak, ale sędzia w tej kumulacji kartoników się pogubił i zapomniał dać mu jeszcze czerwoną... Całe wydarzenie skrupulatnie wyprostował później w protokole pomeczowym, który zapisany był od samej góry do samego dołu.

Końcowe wydarzenia, w których w ciągu 10 minut ukarano pięcioma żółtymi i trzema/czterema czerwonymi kartkami przyćmiło trochę to, co działo się wcześniej. Jednak summa summarum widowisko było ponadprzeciętne. Wiślacy potrafili się podnieść z kolan i naprawdę mało zabrakło, żebyśmy wrócili z pełną pulą. Mimo to, ten jeden punkt trzeba szanować, patrząc jak to wszystko potoczyło się w samej końcówce.

A następna kolejka już na dniach... W najbliższą środę (tj. 26 sierpnia) u siebie zagramy z LKS Szynwałdem. (MS)


Copyright © 1998-2024 Wisła Szczucin. Wszystkie prawa zastrzeżone. Admin.