Wisła Szczucin
Skalnik Kamionka Wielka - Wisła Szczucin Zdjęcia

Wypowiedzi

Jerzy Smaś, trener Wisły:
- Zwycięstwo gospodarzy było jak najbardziej zasłużone, gdyż nie rozegraliśmy zbyt dobrego spotkania. Inna sprawa, że bramkę straciliśmy dość pechowo w końcówce meczu, gdy gospodarze wykorzystali naszą nieuwagę po stałym fragmencie gry. Chciałbym dodać, że granie praktycznie co dwa dni jest wręcz nieludzkie dla ludzi, którzy nie są zawodowcami i piłkę nożną traktują wyłącznie amatorsko. Widać było to w drugiej połowie, kiedy co chwilę któregoś z zawodników łapały kurcze, a gra praktycznie prowadzona była na stojąco. Na szczęście czeka nas teraz kilkudniowa przerwa. Mam nadzieję, że podczas tych paru dni odzyskamy świeżość i w kolejnych spotkaniach powalczymy o punkty.

Zapowiedź meczu

Trudny teren w Kamionce Wielkiej.


Skalnik

Wisła

03.05.09 (niedziela),
godz. 16.00, Kamionka Wielka
1:0 (0:0)

Bramki:
1-0 Tomasz Stojda 83

Sędziował: Tomasz Piróg z Krakowa
Żółte kartki: Cisowski, Cempa
Widzów: 50

Skalnik: Dawid Cisowski - Tomasz Stojda, Lesław Chełmecki, Marcin Michalik, Mamak - Michał Kłębczyk (77 Gruszczyński), Marek Chochla, Mariusz Ziobrowski, Łukasz Znamirowski - Filip (71 Cempa), Chomoncik (71 Święs).

Wisła: Łukasz Bebel - Adam Majka, Jarosław Będkowski, Piotr Lechowicz, Piotr Kuter - Sebastian Bator, Szczepan Kołton, Grzegorz Cholewa (70 Mateusz Łabuz), Matuesz Trędota - Tomasz Urban, Grzegorz Tabor.


Komentarz

Przed trzema dniami zespół z Kamionki Wielkiej po słabym występie uległ na własnym boisku Olimpii Pisarzowej, natomiast Wisła pewnie pokonała Olimpię z Wojnicza. Spodziewano się więc, że miejscowi będą mieli niejakie kłopoty z dobraniem się do skóry rywalom ze Szczucina. Rzeczywiście - mecz miał wyjątkowo wyrównany charakter i jego najsprawiedliwszym rozstrzygnięciem byłby remis. Tym razem szczęście uśmiechnęło się jednak do podopiecznych trenera Janusza Pawlika. A ten rozbłysk fortuny miał miejsce na siedem minut przed końcem zawodów.

Rzut wolny pośredni z odległości 25 metrów od bramki gości wykonywał wówczas Ziobrowski. Rozgrywający Skalnika dośrodkował do Stojdy, a ten precyzyjną główką z 5 metrów nie dał Beblowi szans na zapobiegnięcie nieszczęściu. Wcześniej mecz nie mógł zachwycić najmniej nawet wybrednych widzów. W pierwszej połowie gra toczyła się przeważnie od szesnastki do szesnastki, piłka krążyła w okolicach środka boiska, a akcje obydwu zespołów pozbawione były ładu i składu. Na odnotowanie zasługuje z tej części spotkania jedynie obroniony przez Cisowskiego strzał Urbana z 18 metrów.

Ożywienie w poczynaniach piłkarzy nastąpiło po zmianie stron. Śmielej zaatakowali przede wszystkim miejscowi. W 50 min uderzenie Chochli z 18 metrów nie zaskoczyło bramkarza Wisły, w 55 i 59 min przed szansami stawał wyróżniający się aktywnością Znamirowski, lecz w pierwszym przypadku główkował z 10 metrów tuż obok słupka, zaś w drugim - po jego strzale z 15 metrów udanie interweniował Bebel. Podobnie jak po przymiarce z ostrego kąta Stojdy w 63 min. Goście odpowiedzieli uderzeniem Tabora w 64 (udana interwencja Cisowskiego) i Cholewy w 65 min (obrońcy Skalnika wybili piłkę z linii bramkowej). Po zdobyciu opisanego wcześniej gola kamionczanie usiłowali pójść za ciosem, i w 87 min powinni podwyższyć prowadzenie. W sytuacji sam na sam z Beblem znalazł się Gruszczyński, przegrał z nim jednak bezpośredni pojedynek.

W ten sposób gospodarze dowieźli do ostatniego gwizdka sędziego satysfakcjonujący ich wynik, chociaż - powtórzmy - gdyby zawody zakończyły się podziałem punktów, nie można by było mówić o krzyczącej niesprawiedliwości losu. (DW)

Relacja z Dziennika Polskiego.


Copyright © 1998-2025 Wisła Szczucin. Wszystkie prawa zastrzeżone. Admin.