Wisła Szczucin
Wisła Szczucin - Pogoria Pogórska Wola Zdjęcia

Wypowiedzi

Zapowiedź meczu

Nie intersuje nas nic innego, jak tylko 3 punkty.


Wisła

Pogoria

30.10.2010 (sobota),
godz. 14.00, Szczucin
4:0 (1:0)

Bramki:
1-0 Tomasz Zieliński 10
2-0 Grzegorz Tabor 71
3-0 Grzegorz Tabor 81
4-0 Piotr Lechowicz 86

Sędziował: M. Stec z Bochni
Żółte kartki: Jarosław Będkowski
Widzów: 50

Wisła: Daniel Liguz - Jarosław Będkowski, Grzegorz Cholewa, Piotr Lechowicz, Dariusz Kołton - Tomasz Urban (71 Marcin Kapel), Szczepan Kołton, Sebastian Bator, Tomasz Zieliński (75 Karol Miklasiński) - Marek Trójniak (55 Rafał Oleksy), Grzegorz Tabor.
Trener: Jerzy Smaś.

Pogoria: Daniel Wrona - Mariusz Żaba, Grzegorz Olszówka, Mateusz Kilian - Wojciech Olszówka, Rajmund Kapustka, Krzysztof Urban, Tomasz Lipiński, Wojciech Korus - Dariusz Kulas (65 Dawid Kara), Witold Szczurek.
Trener: Mariusz Żaba.


Komentarz

Wisła w tym meczu była zdecydowanym faworytem, więc nikogo nie powinien dziwić wynik. Chociaż trzeba przyznać, że długo utrzymywała się niebezpieczna tylko jednobramkowa przewaga. Ale Wiślakom zadanie ułatwiła sama Pogoria, która do Szczucina przyjechała tylko z jednym rezerwowym i gdy w około 70 minucie kontuzji nabawił się Wojciech Olszówka nie było już zmiennych na jego miejsce. Od tego czasu Wisła już całkowicie rządziła na boisku i zdążyła wpakować gościom jeszcze trzy bramki.

Mecz zaczął się pomyślnie dla naszych i już w 10 minucie pięknym strzałem zza pola karnego popisał się Tomasz Zieliński, który posłał piłkę za kołnierz bramkarza. Bramka, która padła właściwie z niczego, dała komfort Wiśle i przez pierwszą połowę można było odnieść wrażenie, że Wiślacy „spoczęli na laurach”. Nie przycisnęli przeciwnika, tak jak to miało miejsce z Dunajcem czy Radłovią, a nawet po bramce Pogoria trochę przejęła inicjatywę, ale ataki gości rozbijane były w bezpiecznej odległości od bramki Liguza. Dopiero po przerwie Wisła się przebudziła i zaczęła stwarzać groźniejsze sytuację. Do takich trzeba zaliczyć na pewno akcję Tomasza Urbana, który przejmując piłkę w okolicach środka boiska pewnie wbiegł z nią w stronę bramki i uderzając przed polem karnym sprawił spore kłopoty bramkarzowi przyjezdnych. Kolejną sytuację miał Marek Trójniak, ale jego strzał tuż przed liną pola karnego był za słaby. W 55 minucie trener Smaś wykonał taki sam zabieg jak w meczu z Jadowniczanką – wprowadził do gry Rafała Oleksego, a do przodu przesunął Piotrka Lechowicza. To dało spore ożywienie w ofensywie Wisły i już po kilku minutach sam Lechowicz miał dwie groźne sytuacje. Najpierw w akcji sam na sam górą był golkiper. A później gości od kolejnej sytuacji, w której Piotrek miałby tylko bramkarza przed sobą, ratuje obrońca Pogori wybijając mu w ostatniej chwili piłkę spod nóg. Piłkarze z Pogórskiej Woli mieli jedną dogodną sytuację, w której mogli pokusić się o remis, ale piłka po strzale w polu karnym zawodnika przyjezdnych wpadła wprost w ręce Daniela Liguza. W około 70 minucie kontuzji doznał Wojciech Olszówka, a trener gości wcześniej już wprowadził do gry swojego jedynego rezerwowego, wobec tego Pogoria musiała radzić sobie w dziesięciu. Dzięki czemu Wisła zaczęła już całkowicie dominować na boisku. Bramkę na 2-0 strzelił Grzegorz Tabor, który dzięki podaniu Piotrka Lechowicza miał do pokonania przed sobą tylko bramkarza. Dziesięć minut później „obsłużył się” już sam Grzesiek Tabor, który przejął piłkę w okolicach narożnika boiska i wjeżdżając w pole karne z ostrego kąta uderzył mocno po ziemi w długi róg. Tabor mógł zaliczyć w tym meczu hat-tricka, ale po wrzutce w pole karne nie trafił głową z bliskiej odległości. Za to zrehabilitował się za podanie z 71 minuty i w końcówce spotkania w polu karnym wyłożył Lechowiczowi piłkę, a on spokojnie przyjął sobie i uderzył obok bezradnego bramkarza gości ustalając wynik spotkania.


Copyright © 1998-2024 Wisła Szczucin. Wszystkie prawa zastrzeżone. Admin.