Wisła Szczucin
Wisła Szczucin - Dąbrovia Dąbrowa Tarnowska Zdjęcia

Wypowiedzi

Zapowiedź meczu

Juniorskie Derby Powiśla zapowiadają się niezwykle ciekawie, bo obie drużyny będą mogły wystawić najsilniejsze jedenastki.


Wisła

Dąbrovia

26.04.2011 (wtorek),
godz. 17.00, Szczucin
1:3 (0:1)

Bramki:
0-1 Jakub Cielczyk 38
0-2 ? 53
1-2 Jakub Nytko 72
1-3 Arkadiusz Chwałek 76

Żółte kartki dla Wisły: Dawid Czaplak, Tomasz Pietras.

Wisła: Tomasz Kmieć - Patryk Kuta, Karol Miklasiński, Tomasz Pietras (66 Sylwester Wójcik), Dariusz Kołton (81 Adrian Cygan) - Michał Furgał (60 Szymon Świder), Dawid Czaplak (60 Jakub Nytko), Stanisław Dernoga, Kamil Furgał (55 Radosław Furgał) - Mateusz Łabuz (81 Adrian Kapałka), Łukasz Łabuz.
Trener: Jarosław Będkowski


Komentarz

Juniorskie Derby Powiśla Dąbrowskiego na pewno nie rozczarowały. Mecz obfitował w szybkie akcje, bramki, ostre starcia, był nawet niewykorzystany rzut karny. Zwycięsko z tego pojedynku wyszła grająca konsekwentniej Dąbrovia, lecz juniorzy Wisły mogą sobie "pluć w brodę", bo w pierwszej połowie zmarnowali trzy praktycznie 100% akcje. Goście, mimo że mecz zaczęli niemrawo, to w końcówce pierwszych 45 minut wyszli na prowadzenie, a po powrocie z szatni złapali drugi oddech i podwyższyli rezultat. Wisła swoją niemoc przełamała dopiero w 72 minucie za sprawą trafienia Jakuba Nytko, lecz chwilę później zawodnicy z Dąbrowy ponownie odskoczyli na dwubramkową przewagę. Szkoda, bo można było ten mecz spokojnie "ustawić" w pierwszej połowie i potem bronić wyniku. Po raz kolejny okazało się jednak, że piękno futbolu niesie z sobą dużą przewrotność.

Mecz rozgrywany był w terminie, który pozwalał obu trenerów skorzystać ze wszystkich zawodników. Spotkania seniorów rozgrywano w sobotę, w skutek czego gracze występujący zazwyczaj, w pierwszych zespołach mogli zagrać dziś w pełnym wymiarze czasowym. Szkoleniowcy obydwu drużyn skorzystali z tego przepisu i Derby Powiśla zyskały na poziomie, prestiżu i atrakcyjności. Trener Jarosław Będkowski miał do dyspozycji aż 19 graczy, co oznacza, że jeden z nich w ogóle nie zmieścił się do meczowego protokołu. W pierwszej jedenastce zagrali m. in.: Kamil Furgał, Dariusz Kołton, Mateusz Łabuz czy Karol Miklasiński, czyli gracze wchodzący zazwyczaj w kadrę ekipy seniorów. To jednak Wiśle nie pomogło, bo wymienieni wyżej zawodnicy nie wpłynęli aż tak bardzo na grę swojego zespołu a pierwszym grzechem całej drużyny była przede wszystkim słaba skuteczność.

Początek spotkania, to dużo gry w środku pola. Wisła próbowała grać długimi podaniami, było to jednak bezskuteczne. Dąbrovia z kolei praktycznie ani razu w pierwszym kwadransie nie zagościła w polu karnym szczucinian. Pierwszą okazję Wiślacy mieli po rzucie rożnym, kiedy to dośrodkowana w pole karne piłka odbiła się od jednego z juniorów Wisły i szczęśliwie dla przyjezdnych trafiła w bramkarza Dąbrovii. Gospodarze zaczęli się rozkręcać. W 20 minucie, wkońcu daleki przerzut za dąbrowską obronę przyniósł skutek i w sytuacji sam na sam znalazł się Łukasz Łabuz. Napastnik Wisły trafił jednak tylko w słupek i pierwsza z wymienionych wcześniej "setek" została zmarnowana. Na drugą nie trzeba było długo czekać, kilkanaście minut później powalony na ziemię w polu karnym został Mateusz Łabuz a sędzia od razu wskazał na "wapno". Do piłki podszedł sam poszkodowany, strzelił po ziemi w prawy róg bramkarza, lecz tam właśnie rzucił się Paweł Zając i dalej było 0:0. Wisła się nie podłamała i dalej dążyła do uzyskania gola. Trzecią "patelnię" zmarnował Dawid Czaplak, który na szesnastym metrze ograł dwóch obrońców, wpadł w pole karne i mając przed sobą już tylko bramkarza strzelił prosto w niego. To, co nie udało się Wiśle na kilka minut przed końcem pierwszej połowy zrobiła Dąbrovia. Na uderzenie z około 22 metrów zdecydował się Jakub Cielczyk. Futbolówka po jego strzale odbiła się minimalnym rykoszetem, zmierzała pod poprzeczkę, nie sięgnął jej Tomasz Kmieć i było 0:1. Pierwsza połowa zakończyła się więc dużym niedosytem dla Wisły, która zagrała w tej części gry z zerową skutecznością.

Druga połówka to już obraz wyrównanego pojedynku. Dąbrovia ruszyła do ataku z większym animuszem a z Wisły jakby uszło powietrze. Wiślacy co prawda dłużej utrzymywali się przy piłce, lecz nie mieli (w przeciwieństwie do pierwszej części gry) pomysłu na rozmontowanie obrony przyjezdnych. Natomiast miejscowa defensywa nie popisała się w 53 minucie. Wtedy po jednym z nieudanych ataków gości wydawało się, że bezpieczeństwo jest już zażegnane, jednak Wiślacy zamiast szybko wyekspediować piłkę zaczęli nieudolnie ją rozgrywać w efekcie czego do bezpańskiej w pewnym momencie futbolówki dopadł zawodnik Dąbrovii i podwyższył wynik. Wisła po tej bramce nie traciła ducha, do gry zostało wprowadzonych kilku świeżych zawodników. Kontaktowe trafienie zaliczył właśnie jeden z nich - Jakub Nytko, który w polu karnym kiwnął obrońcę gości i z 10 metrów wpakował piłkę pod poprzeczkę. Wydawało się, że Wiślacy pójdą za ciosem i być może w końcówce zdołają doprowadzić do remisu. Nadzieja nie trwała jednak długo, bo odpowiedź Dąbrovii była dość szybka. Zaledwie 3-4 minuty po trafieniu Wisły Arkadiusz Chwałek urwał się obrońcom i strzałem z kąta przy dłuższym słupku wyprowadził Dąbrovię na ponowne dwubramkowe prowadzenie. Tej straty odrobić się już nie udało a obydwie drużyny w końcówce nie walczyły już z taką zawziętością.

Wynik być może nie odzwierciedla do końca tego, co działo się na boisku, ale w tym spotkaniu juniorzy z Dąbrowy Tarnowskiej okazali się drużyną z większym charakterem. W zespole Wisły odezwała się natomiast stara bolączka, jaką była słaba skuteczność. Drużyna pozbawiona snajpera i popełniająca kardynalne błędy w defensywie zaliczyła trzecią porażkę z rzędu, i skazała się tym samym na walkę o byt w juniorskiej "okręgówce"...


Copyright © 1998-2024 Wisła Szczucin. Wszystkie prawa zastrzeżone. Admin.