Wisła Szczucin
Dunajec Zakliczyn - Wisła Szczucin Zdjęcia

Wypowiedzi

Zapowiedź meczu

Spotkanie z drużyną, która jeszcze nie tak dawno grała w IV lidze.


Dunajec

Wisła

19.08.2012 (niedziela),
godz. 17.00, Zakliczyn
4:2 (0:2)

Bramki:
0-1 Konrad Wołoszyn 21
0-2 Radosław Furgał 30
1-2 Zdzisław Izworski 58
2-2 Miłosz Bagiński 87
3-2 Miłosz Bagiński 89
4-2 Łukasz Steć 90+1

Sędziował: Marcin Frączek (Tarnów)
Żółte kartki: brak
Widzów: 150

Dunajec: Kamil Migdał - Maciej Kusiak, Łukasz Oświęcimski, Łukasz Steć, Jakub Wojtas (45 Grzegorz Pyrek) - Mateusz Wójcik (45 Jarosław Górka), Krzysztof Krauze, Patryk Świerczek (75 Miłosz Bagiński), Dariusz Gwiżdż - Paweł Potok, Jakub Tokarczyk (50 Zdzisław Izworski).
Trener: Jacek Tokarczyk.

Wisła: Łukasz Bebel - Dawid Dynak, Patryk Kuta, Radosław Furgał, Dariusz Kołton - Dawid Czaplak (74 Mateusz Łabuz), Kamil Furgał (60 Dawid Nowak), Jakub Nytko, Łukasz Giza (60 Tomasz Urban) - Patryk Rusek, Konrad Wołoszyn.
Trener: Jerzy Smaś.


Komentarz

Spotkanie w Zakliczynie miało dwa różne oblicza. Pierwsza połowa to przewaga Wisły, która potrafiła to udokumentować dwoma trafieniami, choć mogło być ich przynajmniej dwa razy więcej. Wtedy wydawało się, że Wiślacy spokojnie odnotują trzecią wygraną z rzędu. Nic bardziej mylnego. Druga część meczu to inicjatywa gospodarzy. Kontaktowa bramka w 58 min zdecydowanie dodała im skrzydeł. Jednak długo utrzymywał się wynik 1:2. Dopiero w samej końcówce Dunajec zafundował Wiśle prawdziwą masakrę! 87 min - 2:2, 89 min - 3:2 i w doliczonym czasie gry 4:2...

Dunajec, który jeszcze w poprzednim sezonie występował na boiskach IV-ligowych swoje dwa pierwsze spotkania przegrał (z Śmignem i Tarnovią). Także odmłodzona kadra z Zakliczyna nie mogła uznać początku powrotu do okręgówki do zbyt udanych. Jednak, być może pojedynek z Wisłą będzie dla nich punktem zwrotnym.

Od początku spotkania Wisła pokazywała, że przyjechała po kolejne trzy punkty. Z dużą łatwością nasi zawodnicy przedostawali się w okolice pola karnego przeciwnika. Aktywny był bardzo Patryk Rusek, który raz po raz nękał defensywę Dunajca. Jednak pierwszą najgroźniejszą sytuacje stworzył Konrad Wołoszyn, który po indywidualnej akcji znalazł się "oko w oko" z bramkarzem, ale ten zdążył "skrócić" pole gry i zażegnał niebezpieczeństwa. Chwile później to jednak Wołoszyn był górą. Rusek prostopadłym podaniem otworzył mu drogę do bramki, a ten mając już tylko golkipera przed sobą płaskim, spokojnym uderzeniem strzelił na 0:1.

W 24 min nasz napastnik mógł uzyskać kolejnego gola. Jednak zmarnował rzut karny, który Kamil Migdał obronił. Ta sytuacji mogła się szybko "zemścić", bo sekundę później Dunajec ma swoją najlepszą i jedyną okazje w tej części gry, ale Łukasz Bebel wybronił nogami. Jednak w 30 min dopięliśmy swego. Rusek dośrodkował z rożnego, a piłka minęła wszystkich i wylądowała pod nogami Radosława Furgała, który z najbliższej odległości wpakował ją bramki. Prowadziliśmy zasłużenie 0:2, choć mogło być lepiej. Raz po raz nękaliśmy obronę Dunajca, lecz czasem brakowało skuteczności, bądź za dużo kombinowaliśmy w samej końcówce akcji.

Ta pewna łatwość Wisły w zdobywaniu przewagi nad Dunajcem chyba nas w końcu zgubiła. Ponieważ po przerwie oglądaliśmy już zupełnie inny mecz. Rywal przejął inicjatywę i dość szybko uzyskał gola kontaktowego. To dodało im pewności siebie, a my nie mogliśmy temu zaradzić. Mieliśmy dużo strat w środku pola, co tylko "nakręcało" miejscowych do szybkich kontrataków. Po jednej takie stracie, tylko ofiarne wejście ślizgiem Patryka Kuty uratowało nas od straty bramki.

Na dodatek z czasem chyba opadaliśmy z sił. Straty i błędy tylko się mnożyły. W 83 min zawodnik Dunajca huknął "jak z armaty" z około 35 metrów, ale to i dobitkę zdołał obronić nasz bramkarz. Wydawało się, że zdołamy utrzymać korzystny dla nas wynik. Jednak ambitni gospodarze w końcu wykorzystali nieporadność Wisły. Piłka zagrana zza obrońców do Miłosza Bagińskiego, który w sytuacji sam na sam nie daje szans Beblowi - 2:2. Była to 87 min meczu, która była tylko początkiem koszmaru Szczucinian. W 89 min uderzenie-lob z dalszej odległości - futbolówka odbija się od poprzeczki, następnie od ziemi i wychodzi na 5 metr, gdzie Bagiński dopełnia formalności. W ostatnich minutach (lub bardziej sekundach) spotkania Wisła rzuca wszystko na jedną szalę, co rywal bezlitośnie wykorzystuje i ustala wynik na 4:2.

Był to mecz na pewno niecodzienny, z zabójczą końcówką. Wisła była tak bliska kolejnego zwycięstwa, że chyba aż za bliska... Miejmy nadzieje, że nasi zawodnicy potraktują to jak kubeł zimnej wody.

Mikołaj Strycharz


Copyright © 1998-2024 Wisła Szczucin. Wszystkie prawa zastrzeżone. Admin.