Wisła Szczucin

Powrót do przeszłości: Sezon 1999/00

Sezon rozegrany na przestrzeni dwóch wieków, to również sezon dwóch różnych obliczy drużyny seniorów Wisły Szczucin. Po słabej rundzie jesiennej zespół zagrożony był spadkiem do A-klasy. Trzecie od końca miejsce w tabeli i zaledwie 13 punktów zapowiadały ciężką walkę o byt w Okręgówce. Jednak wiosna przeszła najśmielsze oczekiwania kibiców ze Szczucina. Seria siedmiu kolejnych zwycięstw z rzędu bez straty bramki do dziś wspominana jest z rozrzewnieniem. Wszystko to działo się wtedy przy wsparciu szczucińskich fanów, którzy w dużej liczbie zjawiali się nie tylko przy Witosa, ale również na meczach wyjazdowych. Aż 30 punktów w rundzie rewanżowej rozbudziło apetyty na kolejny sezon, ale też nie pozwalało odżałować jesieni i dywagacji "co by było gdyby…". Podobnie jak wiosną 1999 roku graliśmy pod nazwą sponsora: Dachy Szczucińskie.


Latem 1999 roku zaszła zmiana na stanowisku trenera seniorów. Jana Pisarskiego zmienił Roman Osuch z Tarnowa (na zdjęciu po lewej), który przed Wisłą przez dwa sezony prowadził Ciężkowiankę Ciężkowice. Najbardziej wspominany jest jednak z pracy w Tamelu Tarnów w latach 1993-97. Miał również krótki okres w tarnowskiej Unii, a w XXI wieku przez długi czas prowadził zespoły ze Śmigna i Białej. Poza tym przez blisko dwie dekady pracował w Tarnowskim Okręgowym Związku Piłki Nożnej. Z trenerem Osuchem udało nam się skontaktować i zapytać o jego wspomnienie pracy w szczucińskiej drużynie.

"W Wiśle byłem bardzo krótko, tylko jedną rundę, ale mile wspominam ten okres. Współpraca z Zarządem układała się dobrze, były tam osoby pomocne i wyrozumiałe, jak Tadeusz Knapczyk czy Tomasz Roik, które nie stawiały przeszkód. Mieliśmy dobre warunki do trenowania, do tego salę gimnastyczną w razie potrzeby. W swojej pracy zawsze w pierwszej kolejności stawiałem na atmosferę w zespole, która moim zdaniem jest podstawą. Poza tym dobrze funkcjonujący klub powinien być według mnie jak trójkąt równoboczny, na którego wierzchołkach są: drużyna, trener i zarząd. To wszystko w tamtym czasie w Szczucinie było - wspomina trener Osuch - Uciążliwa była dla mnie jednak odległość. Już do wcześniej prowadzonych Ciężkowic musiałem dojeżdżać ponad 30 kilometrów, a zamieniłem to na oddalony jeszcze bardziej od Tarnowa Szczucin."

Kadra w rundzie jesiennej była bardzo wąska i obracała się wokół 14-15 zawodników, w tym dwóch bramkarzy. Najlepszy strzelec poprzedniego sezonu Jerzy Smaś zagrał wtedy tylko w ośmiu meczach (być może z powodu kontuzji?), poza tym był już ustawiany przeważnie w pomocy. Do wojska powołani zostali Tomasz Kowal i Piotr Lechowicz, którzy mimo młodego wieku byli ważnymi postaciami zespołu. Kowal w sezonie 99/00 w ogóle nie zagrał, Lechowicz wystąpił ostatecznie w ośmiu meczach, z czego tylko w dwóch jesienią. Natomiast Arkadiusz Kozaczka, który został najskuteczniejszym strzelcem Wisły w tamtym sezonie, w pierwszej rundzie pojawił się tylko w ostatnim spotkaniu (przebywał za granicą?). Jesienią więc ciężar zdobywania bramek wziął na siebie niespełna siedemnastoletni wówczas Tomasz Zieliński (na zdjęciu po prawej), a pomagał mu niezawodny w tamtych latach Witold Głód. Z kolei bramkarz Łukasz Ziętara, który był później jednym z bohaterów wiosny, grał tylko do połowy rundy, po czym prawdopodobnie też wyjechał za pracą.

Początek sezonu to dwie wyjazdowe porażki bez strzelonego gola. Pierwsze zwycięstwo notujemy w 3. kolejce przy Witosa, przeciwko Huraganowi Buchcice. Jesienią nie odniesiemy żadnej wygranej na boiskach rywali. Najbardziej pamiętny mecz w tamtej rundzie to domowe spotkanie z Tuchovią i wysoki, nawet jeśli byłby to hokej na lodzie, wynik 9:3 dla Wisły. Cztery bramki młodego Zielińskiego, trzy rzuty karne i najwięcej goli przy Witosa w jednym meczu ligowym, w ostatnim ćwierćwieczu. Pełna relacja z tego meczu TUTAJ. Po tym jednak, w dziewięciu kolejnych spotkaniach, ani razu nie schodzimy z boiska jako zwycięzcy. W październiku 1999 roku w pięciu meczach udaje nam się zdobyć zaledwie jeden punkt. Absolutnie nikt nie był jednak w stanie przewidzieć, że bramki stracone w 14. kolejce, w Derbach Powiśla z Dąbrovią, zapoczątkują okres ponad 720 minut z czystym kontem szczucińskiej defensywy! Na zakończenie rundy jesiennej udaje nam się wygrać z Pogórzem Pleśna dzięki dwóm trafieniom Zielińskiego.

Zimą zaszła zmiana na ławce trenerskiej Wisły. Romana Osucha zmienił Jerzy Smaś, który jednocześnie grając, miał w duecie z trenerem juniorów Leszkiem Dąbrosiem prowadzić drużynę seniorów. Było to więc rozwiązanie dość nowatorskie jak na ówczesne czasy i piąty poziom rozgrywkowy. Natomiast Smaś rozpoczynał okres 12 lat prawie nieprzerwanej pracy, jako szkoleniowiec seniorów. W zespole największą stratą było odejście na wypożyczenie do juniorów KSZO Ostrowiec Świętokrzyski Tomasza Zielińskiego, czego można się było jednak spodziewać w przypadku wyróżniającego się tak młodego zawodnika. Seniorzy zespołu z Ostrowca grali wówczas na zapleczu Ekstraklasy. Poza tym swoją jednorundową przygodę w Wiśle zakończył Bogdan Brożek, natomiast z Ava Grądy pozyskany został Daniel Misiaszek, który okazał się jednak uzupełnieniem kadry. Jak wyżej wspomniano, Zielińskiego udanie zastąpił Kozaczka, częściej dostępny był Lechowicz oraz Smaś, a także więcej niż jesienią grali Krzysztof Misiaszek i Grzegorz Romanowski.

Przed wiosną sezonu 99/00 wypuszczono również pierwszą serię szalików Wisły Szczucin. Zorganizowali to Rafał Kościelniak i Jacek Czapla, którzy byli również założycielami fanklubu Wisły, a w późniejszych sezonach weszli do zarządu klubu. W ogóle, to właśnie w tamtym sezonie dopingowanie coraz bardziej zorganizowaną grupą miało swoje początki w Szczucinie. Dowodem tego niech będzie wspomnienie użytkownika WOLF z forum Wisły Szczucin, które pojawiło się w temacie dyskusji "Wspomnienia z kibicowskiego szlaku", w 2005 roku:

"Wiosna sezonu 1999/2000. Pojawia się pierwsza seria szalików Wisły Szczucin - chyba 50, czy 70 sztuk. Na środku starych trybun gromadzi się pierwszy z prawdziwego zdarzenia młyn. Nie mamy jeszcze flag - to jest dla nas wtedy nieosiągalne marzenie. Na każdy wyjazd jeździ też spora grupa szalikowców - w większości autobusem z piłkarzami. Robimy wszędzie zajefajny głośny doping. Nasi piłkarze są dumni, że mają jako jedyni prawdziwych kibiców w lidze. Wisła wygrywa siedem meczów pod rząd do 0. Naszymi bohaterami są Łukasz Ziętara, który broni jak Olivier Kahn i Arek Kozaczka - szczuciński Batistuta."

Popularne określenie "rycerze wiosny" to chyba jeden z lepszych przydomków jaki można by nadać piłkarzom Wisły za rundę rewanżową. A fakt, że szczucińska obrona i Łukasz Ziętara (na zdjęciu po prawej) między słupkami, byli niepokonani aż do 23. kolejki jest tego najlepszym podkreśleniem. Pewne wygrane kolejno z Unią Niedomice, Dunajcem Zakliczyn i Huraganem Buchcice windowały Wisłę w górę tabeli. Potem pokonaliśmy przy Witosa w najmniejszych rozmiarach Gosławice, które jesień zakończyły na pozycji wicelidera, a Łukasz Ziętara obronił rzut karny. Następnie wywieźliśmy pełną pulę z zawsze ciężkiego Tuchowa i z dużą łatwością ograliśmy Rzezawiankę. Apogeum świetnej dyspozycji piłkarzy Wisły przyszło w wyjazdowym meczu z LZSem Żabno. Gospodarze byli wówczas wiceliderem ligi, którzy podobnie jak nasi, na wiosnę jeszcze nie przegrali. Goście wspierani przez całe spotkanie głośnym dopingiem sporej grupy szczucińskich kibiców, po bramkach Kozaczki i Głoda, zwyciężyli 2:0. Więcej o tym meczu, w tym miedzy innymi kolejne wspomnienie WOLFa z tamtego wyjazdu, TUTAJ.

Po 22. kolejce Wisła zajmowała siódme miejsce w tabeli i traciła sześć oczek do drugiej lokaty, która dawała awans do IV ligi. W Szczucinie zaczęto coraz głośniej mówić o tym, że zespół może włączyć się do walki o promocję na wyższy szczebel. Tym bardziej, że na horyzoncie kolejnym rywalem była przedostatnia wówczas w tabeli Nowa Jastrząbka. Niestety, tak jak niespodziewanie Wisła zaczęła wszystko wygrywać, tak też ogromnym rozczarowaniem dla około pół tysięcznej widowni zgromadzonej przy Witosa 3 maja 2000 roku była porażka 0:2 z drużyną, która ostatecznie utrzymała się w lidze na ostatniej bezpiecznej pozycji. Po meczu miało też miejsce niechlubne spięcie między kibicami obydwu drużyn z... gazem łzawiącym w roli głównej, więcej w RELACJI.

W powyższym meczu Łukasz Ziętara został pokonany już po upływie niespełna 180 sekund, kończąc tym samym swoja serię bez straconej bramki na 633. minutach. Cała Wisła grała natomiast na zero z tyłu, doliczając mecz z jesieni kiedy bronił Andrzej Sekulski, przez osiem kolejnych pełnych spotkań. Następnie polegliśmy na wyjeździe, z walczącymi o awans, rezerwami Wisłoki Dębica i marzenia o IV lidze ostatecznie legły w gruzach. Kolejne mecze to jednak dobra dyspozycja Wiślaków. Najpierw pewna wygrana z Orłem Dębno, później dość pechowy remis 2:2 na wyjeździe z Pogonią Biadoliny Radłowskie (prowadziliśmy już 2:0.) Potem najwyższe zwycięstwo w sezonie. Rozgromiliśmy na własnym stadionie Szreniawę Nowy Wiśnicz aż 7:1, a sam Arkadiusz Kozaczka (na zdjęciu po lewej) czterokrotnie wpisał się na listę strzelców! Według relacji byliśmy zdecydowanie stroną przeważającą także w kolejnym spotkaniu, w Tarnowie z Błękitnymi. To głównie nieskuteczność naszych zawodników sprawiła, że nie padły w tym meczu żadne bramki, a jak się później okazało gospodarze tamtego pojedynku zajęli na koniec sezonu drugą lokatę i awansowali do IV ligi.

Ostatnim spotkaniem przy Witosa w tamtym sezonie było derbowe starcie z Dąbrovią. O ile w samym meczu nie było emocji bramkowych i drużyny podzieliły się punktami, o tyle przed jego rozpoczęciem miała miejsce mała uroczystość. Oficjalnie karierę w barwach Wisły zakończył Roman Gądek, który występował w klubie przez blisko 25 lat i rozegrał w nim przeszło pół tysiąca meczów! Otrzymał pamiątkowy puchar, kwiaty oraz szalik od Fanklubu kibica. Więcej w relacji z tamtego spotkania TUTAJ.

Sezon zakończyliśmy wyjazdową porażką w Pleśnej. W relacji z tamtego spotkania, w ostatnim akapicie pisaliśmy:
"(…)Wisła kończy tegoroczne rozgrywki na 7. miejscu. Lokata ta przed rozpoczęciem rundy wiosennej brana byłaby w ciemno przez piłkarzy, działaczy, trenerów i kibiców, ale teraz czuć lekki niedosyt, można było coś więcej zrobić i więcej pokazać. Może za rok, w sezonie 2000/01 Wisła awansuje do IV ligi. (…)"

Z perspektywy czasu trzeba uczciwie ocenić sytuację: fantastyczna wiosenna seria zwycięstw za mocno rozbudziła fantazję w szczucińskim środowisku piłkarskim. Runda jesienna była zdecydowanie poniżej oczekiwań, ale nie można zapominać, że kadra nie miała wtedy aż takiego potencjału. Nawet w tabeli samej rundy rewanżowej były trzy zespoły lepsze od Wisły. Co ciekawe sytuacja odwrotna do drużyny ze Szczucina miała miejsce w Gosławicach, gdzie jesienią ugrano aż 32 punkty, by na wiosnę dołożyć zaledwie 13.

W barwach Wisły zagrało w sezonie 1999/00 23. zawodników, w tym aż czterech bramkarzy. We wszystkich spotkaniach wystąpili bracia Jarosław i Krzysztof Będkowscy oraz Rafał Oleksy, z czego Krzysztof za każdym razem wychodził w pierwszej jedenastce. Tylko jeden mecz opuścił Robert Nowakowski, który jesienią grał głównie w obronie, a czasem także w pomocy, natomiast całą wiosnę był partnerem w ataku Kozaczki, co zaowocowało w sumie siedmioma bramkami. Ostatecznie tylko trzy zespoły były skuteczniejsze od Wiślaków. W Pucharze Polski polegliśmy już w pierwszej rundzie, przegrywając 1:2, na wyjeździe z Iskrą Krzyż (późniejsza Iskra Tarnów).

Całą ligę wygrało LZS Żabno, które wraz z drugimi w tabeli Błękitnymi Tarnów awansowało do IV ligi. Największymi pechowcami sezonu można uznać drużynę Pogoni Biadoliny Radłowskie. Po rundzie jesiennej zdecydowanie przewodzili stawce, mieli siedem punktów przewagi nad trzecią Dąbrovią. Wiosna w ich wykonaniu była już dużo słabsza i spadli w końcowym rozrachunku na ostatni stopień podium, co i tak dało im jeszcze szansę walki o awans do IV ligi. Rozegrali oni bowiem baraż z trzecim zespołem nowosądeckiej Okręgówki - Huraganem Waksmund, jednak i tam szczęście było po stronie rywali Pogoni. Co ciekawe z całą powyżej wymienioną trójką Wisła na wiosnę nie przegrała, jako jedyna pokonując w rundzie rewanżowej Żabno. Do A-klasy spadła Unia Niedomice i Huragan Buchcice.

Tabela sezonu 1999/00


Strzelcy Wisły
12 - Arkadiusz Kozaczka
10 - Tomasz Zieliński
8 - Witold Głód
7 - Robert Nowakowski
5 - Jerzy Smaś, Rafał Oleksy
4 - Krzysztof Będkowski
3 - Witold Smaś
2 - Jarosław Będkowski, Bogdan Brożek
1 - Piotr Lechowicz

Pełne statystyki piłkarzy za sezon 1999/00 oraz zdjęcie drużynowe TUTAJ.

(PS)


Copyright © 1998-2024 Wisła Szczucin. Wszystkie prawa zastrzeżone. Admin.